Jak donosi (heh, heh) Wall Street Journal:
"Austriacki Sąd Konstytucyjny zdecydował o powtórzeniu wyborów prezydenckich po tym, jak odkryto łamanie praw wyborczych w wielu okręgach".
Ups.
I teraz sobie myślimy: jeśli coś takiego możliwe było w Austrii (gdzie jednak jest jako-taki porządek), to co się dzieje w takim kraju jak POlska, o kilka kroków oddalonym (niestety, i nie bawi mnie to) od republiki bananowej?
Co prawda ASC stwierdził brak dowodów na manipulacje przy liczeniu głosów, ale też tego nie wykluczył. Jeśli skrajnie prawicowy prezydent tym razem zwycięży, to pro-UE ruchy w całej Europie dostaną po dupie.
I bardzo dobrze. Ten burdel trzeba jak najszybciej rozgonić, póki jeszcze kraj nie zsuwa się w kierunku bakructwa (na razie jeszcze balansuje).
Komentarze